Rozładowany akumulator w zimie — dlaczego tak się dzieje?

Zima to okres trudny nie tylko dla nas, ale także i dla naszych aut. Duże różnice temperatur, a przede wszystkim bardzo niskie temperatury mogą nam spłatać nie lada figle, szczególnie jeśli nasz samochód mieszka na zewnętrznym parkingu. Rozładowany akumulator to niespodzianka, której większość kierowców wolałaby nie oglądać, spiesząc się do pracy.

Dlaczego rozładowany akumulator to problem, szczególnie zimą?

No właśnie, w lecie bez auta jest zdecydowanie łatwiej. Przyzwyczajeni do własnego środka transportu często nie mamy nawet odpowiedniego obuwia na zimne dni. Niestety, zima to okres, podczas którego awarie akumulatora są na porządku dziennym. Jeśli samochód jest garażowany w parkingu podziemnym lub w przydomowym garażu pod domem, ten problem prawdopodobnie Cię nie dotyczy. Jeśli jednak garaż jest wolnostojący, o lekkiej konstrukcji lub pod wiatą – miej się na baczności. Akumulatory zdecydowanie nie lubią zimy. Przekonał się o tym każdy, kto w porę nie wymienił swojego na nowy. Nawet, jeśli wcześniej nie pojawiały się żadne symptomy sygnalizujące, że możemy mieć rozładowany akumulator, może nas czekać niemiła niespodzianka. Dlaczegotak się dzieje?

Jest to związane z budową akumulatora, a właściwie jego chemiczną naturą. Od początku swojej pracy wewnątrz akumulatora w wyniku reakcji chemicznych powstaje coraz więcej wody i siarczanu ołowiu, który gromadzi się na elektrodach – i jeśli się pojawi, może nie być ratunku dla naszego akumulatora. Jeśli w porę go nie naładujemy, warstwa krystalizującego siarczanu ołowiu zadziała jak izolator i uniemożliwi dalszą pracę urządzenia. Co do tego wszystkiego mają mrozy? Wewnątrz akumulatora stopniowo znajduje się coraz mniej kwasu siarkowego i coraz więcej wody. Możesz sobie więc wyobrazić co się tam dzieje, gdy dojdzie jeszcze niska temperatura. Im wyższa temperatura, tym elektrolit w naszym akumulatorze działa z większą łatwością.

Zimą spada sprawność akumulatora

Poza samym procesem rozładowywania akumulatora trzeba pamiętać, że nawet nowy, w pełni sprawny sprzęt ma sto procent pojemności przy około 25 stopniach Celsjusza. Przy minus 10 stopniach, ta sprawność spada o 20 procent. Przy siarczystym mrozie -25 stopni ta sprawność spada aż o 40 procent! Jeśli do tego nasz akumulator nie jest w najlepszym stanie, z rozruchem samochodu może być nie najlepiej – zwyczajnie zabraknie nam prądu. Podczas mrozów nie tylko akumulator w samochodzie ma gorszy czas – dotyczy to także rozrusznika i silnika ogólnie. By skutecznie odpalić auto potrzeba więc więcej prądu niż zwykle, a w praktyce mamy go mniej. Jeśli lubisz włączyć ogrzewanie i radio w aucie – pamiętaj, że to kolejne obciążenie dla akumulatora.

Jeśli więc nie możesz zapalić – wyłącz wszystko, co mogłoby ciągnąc prąd. Bez obaw – po odpaleniu i kilku minutach jazdy możesz wrócić do swoich nawyków, akumulator będzie już w trakcie ładowania alternatorem. Jeśli jednak czeka cię krótka droga lub jazda na niskich obrotach (na przykład w korkach), zrezygnuj z dodatkowego obciążenia akumulatora.

Czy rozładowany akumulator można uratować?

Te procesy są względnie odwracalne. Ładowanie akumulatora, czy to za pomocą prostownika, czy też alternatora (podczas jazdy samochodu) pomaga zachować akumulator w dobrej kondycji przez 3 do 6 lat – bo taka jest przeciętna żywotność akumulatorów, jakie mamy na rynku. Jeśli jednak będziemy notorycznie doprowadzać do rozładowywania się samochodu, siarczan ołowiu może zacząć krystalizować na elektrodach, a to niestety zniszczy nam sprzęt.

Ważne jest więc, by w sezonie zimowym pozwolić akumulatorowi się naładować odpowiednio, by wystarczyło energii na kolejny rozruch. Warto co jakiś czas wybrać się na dłuższą przejażdżkę, by nie narażać akumulatora na rozładowanie. Pamiętaj, że nie zawsze rozładowany akumulator jest uszkodzony. Zdecydowanie warto zabrać go przed zimą do profesjonalnego warsztatu na przegląd, czyszczenie styków i sprawdzenie, czy przypadkiem nie trzeba powoli myśleć o wymianie na nowy.

Dodaj komentarz